Śliwki to moje ulubione owoce. Jako dziecko wspinałam się na naszą
wielką Renklodę i wyjadałam kilogramami żółte, soczyste i słodkie
śliwki .Teraz już nie ma śladu po naszym drzewie i pozostaje mi
kupować owoce na targu . To nie ten smak...
Z węgierek robie powidła. Gęste i słodkie choć z niewielkim dodatkiem
cukru. Jeśli śliwki są bardzo dojrzałe , ilość cukru można zredukować.
Powidła śliwkowe:
2 kg węgierek
150 g cukru
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżeczki cynamonu
ok. 100 ml rumu
Sliwki myjemy , osuszamy i pozbawiamy pestek rozkrawając je na pół.
Wrzucamy je do rondla z grubym dnem i dusimy na wolnym ogniu bez przykrycia ,aż wydzieli się z nich sok . Dodajemy sok z cytryny , cynamon
oraz cukier. Dokładnie mieszamy i gotujemy na wolnym ogniu ok 1 godzinę mieszając aby sie nie przypaliło. Rondel odstawiamy do następnego dnia.
Całą operację z pogrzewaniem powtarzamy następnego dnia lecz tym razem dodajemy rum i znów odstawiamy po ok. godzinie podgrzewania. Trzeciego dnia nasze powidła mają już odpowiednią konsystencję więc przygotowujemy
czyste i suche słoiczki . Gorące powidła nakładamy do słoiczków .Na wierzch możemy wylać odrobinę rumu , podpalić i natychmiast zakręcić.
W ten sposób pozbywamy się powietrza i ewentualnych bakterii z naszych
przetworów. Słoiczki opisujemy i wynosimy do naszej piwniczki ,
z której będziemy je przynosić zimą i wspominać ciepłe letnie dni .

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz